?Teoria Spisku? ewidentnie potrafi zaciekawić widza z miejsca. Mel Gibson wspaniale kreuje tu wielowymiarową, męczoną paranojami i kochającą na ewidentnie dziwny sposób postać. Jego Jerry Fletcher oraz teoria spisku jaką głosi od pierwszych scen niezmierne nas intryguje i sprawia, że film oglądamy z niebywałym zaciekawieniem. Początkowe sekwencje filmu to również popis reżysera, który bardzo umiejętnie buduję nastrój niepewności i specyficzny klimat. Robi to stawiając widzowi kilka dręczących go później pytań. Niestety nie daje rady logicznie na nie odpowiedzieć, przez co film traci bardzo dużo w końcowym bilansie. O ile jednak Mel Gibson jest wspaniały do końca to mniej więcej w połowie reszta filmu zaczyna się sypać. Reżyser serwuje nam film sensacyjny w stylu ,,Złap mnie jeśli potrafisz?. I tak Jerry Fletcher ucieka, a oni go gonią, fakt jest to wykonane dobrze i nawet dowcipne w niektórych momentach ale mimo wszystko po takim wstępie spodziewałem się czegoś innego. Filmu który po seansie będzie zostawiał w głowie pytanie czy ten spisek przypadkiem nie jest całkiem realny a my żyjemy tyle lat i nawet nie mieliśmy o nim pojęcia. Całość filmu dopełnia przyzwoita rola Juli Roberts oraz dobra Patricka Stewarta, dość słabe typowe stylowo dla filmów sensacyjnych zdjęcia oraz miła muzyczka. Ciekawa i warta obejrzenia propozycja ale bez fajerwerków.
7/10