film przez 2/3 czasu jest bardzo dobry, fabuła naprawdę wciąga, jednak później sytuacja wyjaśnia się i z ciekawego thrillera politycznego robi się tandetny sensacyjniak z typowym wątkiem miłosnym, zbędnym patosem i ciągłym powtarzaniem "geronimo", aż krew uderza do głowy. Przyznaję, że mój zawód spowodowany jest tym, że spodziewałem się prawdziwego mrocznego cynicznego spisku, systemu(coś a'la Kafka, ale wiem - za trudne na hollywood) z którym bohater przegrywa lub przyłączy się, czy nawet wygrywa, ale niech to zrobi w ciekawy sposób(coś jak wybuchające wieżowce z "podziemnego kręgu" mile widziane)! Oczywiście okazuje się, że cały ten niby wieeelki spisek to kontrola umysłów i jeden "ten zły", który oczywiście przegrywa... aż mi serce z żalu ściska, że z tak dobrze zapowiadającego się filmu wyszedł typowy hollywood.
PS. przez cały czas myślę o filmie(filmach?), który kiedyś widziałem i w którym walka ze spiskiem była świetnie pokazana, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć co to za film(lub filmy ;D)
Karkołomna intryga, bzdury i w ogóle szkoda czasu i atłasu, tudzież taśmy. Nie warte uwagi.
A niezłe filmy o spiskach to, chociażby "Raport Pelikana", "Trzy dni Kondora" czy "Wróg publiczny".
mi sie ten film bardzo podobal. nie wiem co wy w nim widzicie tak strasznie baznadziejnego. rola Mela Gipsona byla swiedna. jesli nie pamietasz tytuly tych swietnych filmow to i pewnie te filmy tez przez mgle. twierdzisz, ze sa swietne i w POROWNANIU do tego, ten jest do niczego. jak taki zly daj konktetne przyklady, odwolaj sie to fragmentow z tych innych filmow. wiesz co? nie lubie gdy taka osoba jak ty twiedzi cos nie majac rozeznania i pojecia o dobrych filmach.
Po pierwsze chyba źle podpięłaś swoją wypowiedź.
Po drugie, jeśli powyższe jest skierowane do mnie to najpierw muszę się dowiedzieć co znaczy sformułowanie "taka osoba jak ty" i jaka jest różnica pomiędzy taką osobą jak ty, i taką osobą jak ja?
to nie do ciebie, to do HUtHa. ogolnie juz wczesniej bylam na cos zdenerwowana i przelozylo sie to na moj komentarz. plotlam bzdury.
W tym filmie jest sporo kalek. Z "Maratończyka" - Stewart wygląda niemal jako Olivier, a nos ma rozcięty jak Nicholson, z "Trzech dni Kondora" tytułowy bohater przypomina Redforda, można by jeszcze znaleźc nawiązania do "Taksówkarza" czy "mechanicznej pomarańczy". Ale ogląda się nieźle tylko ta Julia która za nic nie pasuje do kina akcji.
Nawet scena przesłuchania, gdy na początku porwali Gibsona, jest bardzo podobna do tej z "Maratończyka",np. gdy Jonas pyta ile Jerry wie, podobnie jak Oliver Hoffmana, albo z tym podtapianiem w wannie.
Akurat Raport Pelikana to dla mnie słabizna. Książka porywa o wiele bardziej, film jest już taki sobie.
mnie tez sie pierwsza polowa bardziej podobala, jak cala sytuacja byla rozkrecana; fajny mial dom i zycie;